Pinokio podejrzał, królik podsłuchał
,,Na początku nic nie widziałem, bo wrzucili mnie na scenę jako kawałek drewna. Tak się turlałem niepewnie, ale te żywe postacie na podwyższeniu właśnie z tego się śmiały. Potem byłem zajęty, bo moje włókniste ciało miało nabrać formy żyłowatej. Podglądałem, że oni śledzili każdy mój ruch. Tak sobie myślę, że przejmowali się moimi głupimi wyborami. Bo pewnie ten chłopiec w marynarce czy dziewczynka w zgrzebnej sukience nie pomyśleliby, że można sprzedać elementarz i zwiać ze szkoły. Ale głupi przykład im dałem! Oni nie wyglądali na rozwydrzonych. Patrzyli na mnie uważnie, gdy zakopywałem pieniądze w ziemi, myśląc, że urosną. Wstyd mi, jak wyobrażę sobie, co mogli mówić, gdy wyszli z teatru. Pewnie naiwniakiem mnie nazwali. To prawda, błądziłem na początku, bo nie czułem bicia mojego serduszka. Oni je mają od narodzin. Wiedzą, że to bicie często pomaga podjąć dobrą decyzję. Ja taką podjąłem, gdy nie bacząc na wąskie tunele, niebezpieczne zwracanie i dzyndzelek niby żyrandol ruszyłem do wnętrza wieloryba ratować tatusia – mojego kochanego, którego zdenerwowałem wcześniej i ośmieszyłem przed policjantem. Wszedłem do grząskiego żołądka morskiego wielkoluda, bo słyszałem, jak Dżeppetto wymawia moje imię. I teraz właśnie się obronię, bo czyż nie pokazałem tym małym chłopcom i dziewczynkom, że tatusia się kocha i do szkoły się chodzi. Moja historia powinna im zapaść w pamięci, bo jest stara, uniwersalna i ciągle pouczająca. Fuj, kto by chciał prowadzić życie osła czy oślicy! Oby moi goście zrozumieli, że namowy Knota okazały się zgubne.
Wypada mi jeszcze wspomnieć, że ja jako drewniany pajac muszę nabierać ogłady, a zauważyłem, że moi goście byli obyci. Nie krzyczeli w teatrze, przybyli na czas i nie korzystali z tych świecących urządzeń. Byli schludnie ubrani i nie szeleścili foliowymi paczkami. Pilnowały ich 3 panie, nawiasem mówiąc, panią Karolinę i panią Katarzynę widziałem już kiedyś… pewnie bardzo przejmują się moimi losami, skoro co roku pokazują mnie swoim uczniom. Ale z drugiej strony może bardziej zależy im na losie podopiecznych, a ja jestem tylko uniwersalnym symbolem pozytywnej przemiany”
Pinokio
,,My, króliki pilnujące dobrych gnieźnieńskich tradycji, oświadczamy zgodnym tonem, że nie wyrządzono nam żadnej krzywdy, ani moralnej, ani fizycznej. Oznacza to, że żadne dziecko nie rzucało w nas kamieniem, nie kopało żadnego z naszych braci, nikt też nie splunął nam pod nogi. No, może hałas był nietypowy, bo każdy chciał nas zobaczyć z bliska, stąd właśnie tłumne obleganie. Wiemy, wiemy, jesteśmy na pierwszych stronach gazet, żyjemy ostatnio w blasku fleszy. Dajemy jednak sporo frajdy. Na przykład te szkraby z ,,Jedynki” otrzymały od pani Sylwii zadanie narysowania naszych ryjków oraz nazwanie atrybutów, którymi się chwalimy. Podejrzałyśmy, że rysownie wymagało nietypowych umiejętności, na przykład dominowały zginanie, klęczenie, ale i leżenie dało się zauważyć. Mali turyści przeżywali każde niepowodzenie. Jak radzić sobie ze złamanym ołówkiem? Rywalizować czy zjeść lody? Pani Katarzyna pozwoliła na chwilę zimnego relaksu… i miałyśmy chwilę ciszy.
Wiemy, że ostatecznie na kartach pracy odrysowano tylko niektórych z nas, tych prawdziwych celebrytów… Zatem czwartoklasiści zaznajomili się z Powstańcem, Degustatorem, Skrybą, Murarzem, tego w stroju napoleońskim także dokładnie obejrzeli.I sam On poddany został oględzinom, Medyk we własnej osobie, który strzeże drogi do szkoły. Dzieci poznały nasze stroje oraz tajemnice naszych znaków specjalnych, a my, wesołe króliki, poznałyśmy sympatycznych gnieźnian, którzy obchodzą się z nami po ludzku. Gloryfikacja ssaka czy historii? Tuptusie z centrum miasta, dbajcie o jedno i drugie!”
Czwartoklasiści (4a i 4b) z naszej szkoły mieli przyjemność obejrzeć przedstawienie pt.,,Pinokio”, które zaprezentowali aktorzy Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Pomysł podsunęła nauczycielka języka polskiego pani Karolina Potocka, która od lat współpracuje z gnieźnieńską instytucją – różnorodność zawsze pozytywnie wpływa na odbiór tekstów kultury, dodatkowo jest uzupełnieniem lekcji.
Pani Katarzyna Fiederowicz (wychowawczyni klasy 4a) opracowała plan wycieczki ,,Szlakiem Królików’, natomiast pani Sylwia Mielcarek, jako historyk i wychowawczyni klasy 4b, była autorką kart pracy. Zadania okazały się dla uczniów przystępne i ciekawe. Dzieci entuzjastycznie reagowały na potrzebę odrysowania gryzonia i jego atrybutów. Polonistki powtórzyły zasady związane z nazewnictwem ulic. Pani Karolina Potocka wskazała ciekawe miejsca związane ze Szlakiem Piastowskim, np. dom kata.
Nie trzeba wspominać, że dzieci zatrzymały się przy lodziarni. Wszystko, co opisano powyżej, wydarzyło się 27 kwietnia 2018 r.
Sprawozdanie wyszło spod pióra pani Karoliny Potockiej.
Do następnego dobrego pomysłu.